Ostre cięcie z finałem na komisariacie – Ella, Sri Lanka
Podczas każdej podróży zdarza się coś co jest oczywiste a jednocześnie nieoczekiwanie zaskakujące. To zdarzenie miało znamiona i jednego i drugiego, a dodatkowo finał miał miejsce na komisariacie policji.
Można w takiej sytuacji machnąć ręką, można też zareagować. Dlaczego?
Bo coś Cię wkurzyło, bo nie zgadzasz się z jakimś postępowaniem, bo czujesz się oszukany, bo czujesz, że ktoś traktuje Cię jak worek z pieniędzmi tylko dlatego, że jesteś „obcy”- turysta.
Byliśmy w Ella – niewielkim, górskim miasteczku w południowej części Sri Lanki. Miejsce warte odwiedzenia, o czym napiszę w osobnym wpisie.
Po prawie dwóch tygodniach pobytu na wyspie stwierdziłam, że pofarbuję sobie włosy na czarno. Dlaczego nie. Przy jednej z uliczek znajdował się mały zakład fryzjerski. Pytam panią czy mają taką usługę i jaki jest koszt (nauczona doświadczeniem podróżniczym wiem, że zawsze trzeba ustalić cenę „z góry”). Miła pani, z dzieckiem na ręku, odpowiada, że tak, i że koszt to 500 rupii (13 zł) i czy chcę włosy farbować teraz czy później. Stwierdziłam, że przed wyjazdem z Ella zgłoszę się na farbowanie. Tymczasem podziękowałam. Dla porównania cenowego dodam, że nocleg w Ella kosztował 1.200 rupii (ok. 30 zł), a 500 rupii za farbowanie było dopiero ceną wyjściową – do negocjacji (jak większość prywatnych usług na Sri Lance).
Cały dzień spędziliśmy łażąc po górach – piękne tereny!
Wracając wieczorem do domu Krzysiek postanowił wejść do „naszego” fryzjera i podgolić głowę i brodę. Wyszedł „mąż fryzjer”.Dość szybko uwinął się z robotą – 15-20 min. Psiknął wodą po goleniu, wklepał krem, machnął płachtą i podziękował.
Wyjmuję portfel i pytam ile płacę, trzymając 3 setki rupii pod ręką. On na to, że 1.000 rupii. Pytam jeszcze raz pewna, że nie zrozumiałam co mówi:
- Przepraszam, ile mam zapłacić?
Mąż fryzjer potwierdza:
- 1.000 rupii.
Mówię dalej, jeszcze dość spokojnie:
- Proszę pana, to niemożliwe. Dziś rano pytałam pana żonę ile kosztuje farbowanie i ona odpowiedziała, że 500 rupii. Nie jest możliwe, żeby golenie było droższe od farbowania.
On na to:
- Proszę pani, 1.000 rupii to standardowa cena za golenie dla turysty i tyle trzeba zapłacić!
O, teraz to mnie już lekko zdenerwował. Pytam:
- Tak? A ile kosztuje golenie tubylca? Skoro turysty kosztuje aż 1.000 rupii?!!!
Przestał odpowiadać na moje pytania. Powtarzał w kółko, że trzeba zapłacić 1.000 rupii. Ok. mówię sobie – ostatecznie to nie tak dużo – 26 zł. Cena podobna lub lekko niższa od polskiej.
Nie wiem czy też tak masz, ale nas ta cała bzdurna i trywialna sytuacja męczyła przez cały wieczór. Po prostu czuliśmy się oszukani. Niby głupie 26 zł, a jednak coś leżało na żołądku. Stwierdziliśmy wspólnie, że to jest niemożliwe by golenie tyle tu kosztowało, skoro za nocleg płacimy podobną cenę.
Rankiem, idąc na kolejną wycieczkę wstąpiliśmy ponownie do zakładu. Mąż fryzjer czekał już na klientów. Przywitaliśmy się i pytam grzecznie czy nas pamięta. Odpowiada, że tak. Pytam czy przemyślał sprawę i czy odda nam część, niesłusznie, pobranych pieniędzy. On na to, że nic nam nie odda, bo 1.000 rupii to cena dla turystów, a my jesteśmy turystami. Uprzedziłam męża – fryzjera, że w takim razie zmuszeni jesteśmy zgłosić to na policję. Fryzjer, jakby chciał wykonać jakiś gest, ale ostatecznie nic nie zrobił.
Konsekwentnie przybyliśmy na komisariat. Pięciu wesołych panów policjantów wysłuchało naszej historii. Wszyscy stwierdzili, że faktycznie cena za usługę, którą opisujemy była bardzo wysoka. Kazali przejść do innego, większego pomieszczenia. Tu przyjął nas sam naczelnik komisariatu. Opowiedziałam historię raz jeszcze. Naczelnik spytał dlaczego nie uzgodniliśmy ceny przed wykonaniem usługi? Fakt! Miał rację! Nasza wina! Ale oczywistość tego, że golenie musi kosztować mniej niż farbowanie, uspokoiła nas do tego stopnia, że nie czuliśmy potrzeby pytać o cenę. Nasza czujność została uśpiona 🙂 W każdym, ale to każdym kraju dotychczas było tak, że farbowanie jest droższe. Skoro farbowanie miało kosztować 500 rupii, to golenie nie mogło kosztować więcej!
Naczelnik kazał wezwać męża – fryzjera. Przez 15 min policjanci dyskutowali między sobą ile też mogłoby to kosztować. Przybył fryzjer. Opowiedział swoją wersję „golenia”, która prawie się zgadzała z naszą, z wyjątkiem, że golenie zakończyło się masażem. Fryzjer dodał, że 1.000 rupii to jego normalna cena dla turysty. Pytam go: Ile zatem ile kosztuje to samo, ale dla tubylca? Fryzjer odpowiada, że…… 200 rupii. Czyli co – mówię – tylko dlatego, że jestem turystą mam płacić 5 razy więcej?! Pytam dalej – A ile kosztuje farbowanie dla tubylca? Fryzjer odpowiada grzecznie, że 500 rupii.
Naczelnik podsumował, że nie jest logiczne by golenie było droższe niż farbowanie, co fryzjer zresztą sam potwierdził.
Zdenerwowany i całkiem nierozumiejący o co nam chodzi fryzjer – oddał nam 500 rupii i spytał czy już może iść. Przytaknęliśmy, że 500 rupii jesteśmy w stanie, ewentualnie, jako turyści, zapłacić.
Na wyjściu naczelnik pouczył jeszcze fryzjera, że ma uprzedzać, za każdym razem, turystów ile będzie jego usługa kosztowała, nas, że mamy, za każdym razem, pytać o koszt zanim się zdecydujemy.
Podziękowaliśmy, uścisnęliśmy sobie z naczelnikiem dłonie i każdy poszedł w swoją stronę.
Takie sytuacje jak ta bardzo mnie denerwują. Nie chodzi o kwotę – bo była niewielka, ale o zasadę. Gdy ktoś ewidentnie chce mnie oszukać to się denerwuję. Czy to będzie Sri Lanka, czy inny kraj, reaguje tak samo.
Z drugiej strony, patrząc oczami „naszego” fryzjera (bo chcę go zrozumieć) – on mógł być zdziwiony, że my jesteśmy zaskoczeni podaną przez niego kwotą. Dla turystów z Europy – przez duże „E”, którzy mieszkają w hotelach za kilka tysięcy rupii od osoby, kwota za strzyżenie byłaby drobnostką. Sama nie wiem – ale tacy Europejczycy nie przyjdą do małego zakładu fryzjerskiego tylko pójdą do salonu fryzjerskiego przez duże „F” – w hotelu.
Bardzo często, szczególnie w czasie podróżowania, zdarza się, że płacę więcej niż wskazana cena. Jeśli ktoś jest uczciwy, miły i nie próbuje na siłę wcisnąć mi innej ceny tylko dlatego, że jestem turystą i nie rozumiem co jest napisane na wywieszce – wówczas sama mam oczywisty odruch by komuś takiemu „podziękować” za całokształt. W przeciwnym wypadku mówię zdecydowane „nie.
Co sądzisz? Też się denerwujesz w takich sytuacjach? A może po prostu przesadzam?
Polecam przydatne linki – tanie loty, jeszcze bardziej tanie loty – dla wnikliwych, wymiana waluty szybko i tanio na podróże oraz ubezpieczenie w podróży!
15
Jeżeli nazywasz Lankijczyków „tubylcami”, to cena 1000 rupii za golenie wydaje się adekwatna, a nawet zbyt mała.
Dojaśnij, bo jakoś nie dociera do mnie o co chodzi. Ale może to z powodu godziny 😉